Zakochałam się w tym mieście. Jest dostojne i piękne… eleganckie i finezyjne. Jedyne co mi się nie podobało, to nazywanie Brugii szumnie drugą Wenecją… Owszem, jest tu szereg czynnych kanałów, co nadaje swoistego charakteru, ale uważam, ze tak pięknemu miastu, wszelkie porównania są niepotrzebne. Warto zagubić się bez mapy wśród kolorowych uliczek a później przysiąść na rynku na wspaniałą kawę, porozmawiać ze świetnie mówiącym po angielsku kelnerem i delektować się atmosferą… a przy okazji nie zapomnieć robić zdjęć… Inspiracji jest mnóstwo. Muszę tam wrócić jesienią, kiedy na czas chłodów turyści zapomną o Brugii i innych obleganych miejscach…