Les Crois Lanternes otwierają o 18.45. Przed drzwiami czeka z nami kilka osób. W ciągu pól godziny zapełnia się do ostatniego miejsca. Przychodzą głównie lokalni smakosze wylewnie witają się i żartują z kelnerami. Jemy typowe tutejsze dania: wyśmienite les moules a la sauce creme i le filet cabillaud a la creme legere. Wszyscy na nas spoglądają. Nie wiem czy to dlatego ze słyszą obcą mowę czy dlatego, że zamiast wina pijemy coca colę. Niestety nie spróbujemy miejscowego wina, przyjechaliśmy samochodem, który cierpliwie czeka wciśnięty w zatoczkę tuż za rogiem.