Najlepsze małże na świecie jadłam “U Leona” na paryskich Polach Elizejskich. Idealny smak, prowansalskie zioła, delikatny posmak czosnku i widok na najbardziej znaną ulicę na świecie…Szukałam tego raju podniebienia w Brukseli, Antwerpii i w wielu innych miastach. Owszem są filie, ale inne kombinacje smakowe powodują niezłe, ale nie te same odczucia, a co za tym idzie, chęć ponownego zawitania we Francji. Wprawdzie nie na małże tylko, bo jak gminna wieść niesie należy je spożywać w pełnym rozkwicie czyli w miesiące pozbawione literki “r”, lecz bardziej prozaicznie na wystawę fotografii z okazji “Paryskiego Miesiąca Fotografii”.:)