Potrzebne było słońce…dużo słońca a to w Belgii towar deficytowy. Udało się dopiero dziś. Liege – półmilionowe miasto jest przedziwne. Położone niczym Florencja na wielu wzgórzach, szokuje niezwykłym połączeniem starego z nowym. Z tego powodu zachwyca niezwykłą urodą ciekawych architektonicznie konstrukcji Plac Leopolda w sercu miasta ale i najbardziej niezwykłe miejsce – dworzec kolejowy niczym przeogromny ażurowy stadion z białej stali i szkła. Przypomina nieco ten lizboński, ale miękkość kształtów przywodzi raczej na myśl miękkość koronki otulającej prozaiczne wagony ultra szybkiej kolei TGV. Gra świateł i cieni zachwycająca. Warto tam pojechać o różnych porach dnia, żeby zobaczyć wędrującą wraz ze słońcem niezwykłą mozaikę. Wróciłam z głową napełnioną obrazami…pięknymi obrazami…