Było dużo ludzi, były kolędy – nawet w czterech językach, ale nie było opłatka ani życzeń. Ot takie spotkanie w miłym gronie przy bardzo dobrym jedzeniu słynnego kucharza brukselskiej ambasady – pana Tomasza Dudy. Zaserwował rewelacyjny bigos, pierogi, pieczoną makrelę, sandacza, był także kulebiak nadziewany kapustą i … łososiem. Było wiele różnych sałatek w tym jedna przepyszna: połączenie krewetek i czerwonego buraka z różnymi dodatkami. Świetnie komponowało się z nią wyborne białe wino. Na koniec na stół zawitała pieczona flądra i ciasta. Zapachy, smaki … nierozerwalnie wiążą się z magią świąt. Wartością dodaną było preludium piątkowego babskiego spotkania. Byłyśmy prawie wszystkie. Bardzo lubię i cenię moje brukselskie koleżanki. W czasie naszych cyklicznych spotkań, każda dodaje coś niezwykłego od siebie. Jestem szczęściarą, że spotkałam Je na swojej drodze i bardzo czekam na kolejne nasze spotkania. Wesołych Świąt po raz pierwszy 🙂