11 LISTOPADA W BRUKSELI
Jestem znowu, w Brukseli od dwóch dni, najwyższy czas oderwać się od rozpakowywania dobytku. Mamy to szczęście, że mój mąż obchodzi imieniny w Święto Narodowe. Zazwyczaj w przygotowaniach uroczystej kolacji wyręcza mnie polska ambasada, tak było i dzisiaj… krótka część oficjalna i… wspaniałe jedzenie. Oficjalnym królem potraw został fantastycznie przygotowany łosoś, ale wśród obcobrzmiących gości największe wzięcie miała zapiekanka z kaszą o niebiańskim smaku i delikatny schab w grzybowym sosie. Myślę, że każdy skosztował więcej niż zamierzał, ja też nie byłam wyjątkiem. Dobre smaki są najlepszymi ambasadorami i tego się trzymajmy!