Bazylika Narodowa Sacré Coeur góruje nad miastem i jest punktem odniesienia z wielu miejsc w stolicy. Jej historia rozpoczęła się dużo wcześniej niż powstały jej mury. Już w 1880 roku, król Leopold II wymarzył sobie potężny pomnik z okazji 50-tej rocznicy niepodległości Belgii. Pomnik miał być potężny i spektakularny, jak przystało na aspiracje króla. Zainspirowany dzielnicą przy Sorbonie w Paryżu, początkowo zapragnął wznieść Panteon, ale pomysł nie spotkał się z odpowiednim poparciem, więc zaproponował na tym fantastycznym wzniesieniu Koekelberg, budowę narodowego sanktuarium, aby Wzgórze Miłosierdzia Bożego, było trzecim, znanym miejscem w Brukseli, po Wzgórzu Sprawiedliwości i Wzgórzu Sztuk Pięknych. Fascynacja Paryżem i chęć dołączenia do największych, choćby na znacznie mniejszą skalę spowodowała, że nowy kościół miał powstać pośrodku gwiaździście schodzących się alej na wzór dawnego place de l’Étoile w 8 dzielnicy, na zachodnim skraju Pól Elizejskich. Natomiast sam kościół miał pretendować wielkością do najsłynniejszej bazyliki na Montmartre. Pierwszy kamień pod budowę położono dopiero 25 lat po dziewiczych pomysłach. Rozpoczęto budowę w stylu neogotyckim, jednak I wojna światowa, brak funduszy i zmieniająca się dominacja stylów spowodowały zmianę planów, które ostatecznie wyszły świątyni na dobre, gdyż pozostaje do tej pory największą świątynią art-déco na świecie. Wjeżdżając na obowiązkowy punkt widokowy rozpościerający się na miasto, warto zobaczyć piękne witraże, które powstały w pracowniach najlepszych belgijskich rzemieślników, zajrzeć do Muzeum Czarnych Sióstr z Brukseli, aby zobaczyć obrazy, meble, ceramikę stołową i kolekcję koronek flamandzkich i brukselskich, a przy okazji w Muzeum Współczesnej Sztuki Sakralnej zerknąć na kolekcję obrazów i rzeźb. Po uczcie duchowej i widokach na stolicę z wysokości 52 metrów, można zejść niżej do istniejącej tu w przyziemiu restauracji – Le Basilic… i niech nikogo nie zmyli majestatyczne miejsce, w którym się znajduje, nic bardziej mylnego. Od pierwszych kroków już wiadomo, że wchodzi się do innego świata, świata muzyki latynoamerykańskiej i kabaretów. To jest możliwe tylko w Belgii! Warto więc spróbować diametralnie innych doznań.