Koniec Winter Gloed – bożonarodzeniowego festiwalu światła przewidziany jest na 10 stycznia, ale już tydzień wcześniej większość atrakcji tonęła w totalnych ciemnościach. Brak szafirowo podświetlonych drzew przy begijnhof, zero mapowania na dzwonnicy i samotnie stojące w cieniu koła przy muzeum Picasso. Wprawdzie wszędzie pozostały tablice informacyjne, ale w tej sytuacji, zupełnie zbędne. Jedyne cieszące oko pozostały podświetlone na czerwono drzewa przy Gruuthuse Binnenplein. Mimo, iż nie ma obecnie turystów, to jednak na uliczkach zawsze ktoś rozmawia, ze sklepów z czekoladą sączy się muzyka, czasem wolno przejeżdża samochód, natomiast po przekroczeniu bramy begijnhof nastaje cisza. Tabliczki z napisem SILENCE powodują, że nawet hałaśliwa rodzina, która weszła zaraz za nami milknie natychmiast. Inne tabliczki informują, że można robić zdjęcia, ale tylko na własny użytek, do celów komercyjnych potrzebna jest zgoda przeoryszy.
Ogromny, zadrzewiony plac otaczają białe, gdzieniegdzie podświetlone domy. Jak w każdym beginażu, zachwyca niezwykły ład i porządek, udekorowane świątecznie okna, ozdobione furtki i drzwi wejściowe. Ta atmosfera udziela się także nam i chociaż w pewnym momencie jesteśmy sami na tym ogromnym terenie, mówimy do siebie szeptem.
Warto też pilnować godziny, gdyż bramy wjazdowe zostają nieodwołalnie zamknięte o godzinie 18:30.

Książęcy Beginaż Ten Wijngaarde jest jedynym zachowanym beginażem w Brugii. Nazwa prawdopodobnie odnosiła się do nizinnych użytków zielonych zlokalizowanych tuż nad jeziorem Minnewater, które nie jest naturalnym jeziorem, ale prawdopodobnie powstało w XIII wieku jako rodzaj zbiornika i basenu buforowego, kiedy w pobliżu obecnego Sashuis zbudowano śluzy. Było to konieczne, aby utrzymać kontrolę nad zaopatrzeniem w wodę, gdyż rzeka Reie była dość zmienna.
Z nazwą tego zbiornika wodnego wiąże się romantyczna legenda:
W czasie, gdy Rzymianie zaczęli podbijać Galię, stary żeglarz pożegnał się z morzem i mieszkał ze swoją jedyną i piękną córką Minną w Brugii, która była wówczas małą osadą otoczoną lasami i mokradłami. Wiedząc, że zbliża się do schyłku życia, szukał odpowiedniego męża dla swojej córki. Wybrał Hornecka, młodego mężczyznę, który od czasu do czasu przychodził z wizytą.
Minna jednak zwróciła już wcześniej zakochała się w Strombergu, młodym wojowniku z sąsiedniego plemienia. Ukrywała to przed swoim ojcem, wiedząc, że nie darzył tego plemienia zbyt wielkim sercem, więc aby uniknąć nieporozumień, zawsze odkładała ostateczną decyzję.
Kiedy Rzymianie najechali kraj, wojownicy wszystkich plemion wyruszyli do bitwy. Wyruszył również Stromberg, który przed odjazdem otrzymał od Minny obietnicę jej miłości i lojalności.
Minna przez pewien czas przekonywała ojca, że małżeństwo nie jest jeszcze dla niej odpowiednie, ale jego cierpliwość dobiegła końca i zdecydował, że niedługo odbędzie się jej ślub z Horneckiem. Zakochana Minna była zrozpaczona, rozdarta między obietnicą złożoną Strombergowi a wolą ojca.
Wieczorem przed ślubem uciekła do lasu i nigdy już nie wróciła.
Gdy wrócił Stromberg dowiedział się, że Minna zniknęła, rozpoczął żmudne poszukiwania. W końcu znalazł ją, ukrytą w gęstym poszyciu, na brzegu szerokiego strumienia. Jednak Minna była całkowicie wyczerpana długą wędrówką i umarła w ramionach swojego kochanka.
Początkowo Stromberg chciał odebrać sobie życie, ale postanowił oddać cześć miejscu, w którym zmarła Minna.
Po zbudowaniu domu, zbudował tamę w strumieniu i zrobił na dnie grób, a gdy znowu puścił rzekę, woda zakryła Minnę na zawsze.
Na brzegu, na którym znalazł Minnę, położył ciężki kamień, na którym, jako przypomnienie o Minnie, wyrzeźbił MINNA-WATER.
W tym samym miejscu później zbudowano wieżę, która nadal dominuje nad Minnewater.

Cały kompleks pięknie położonego beginażu obejmuje kościół i trzydzieści pomalowanych na biało domów, pochodzących z XVII i XVIII wieku. Większość z nich stoi wokół centralnego dziedzińca. Do głównej bramy prowadzi kamienny most z trzema łukami – Wijngaardbrug. Bramę wjazdową zbudował w 1776 roku słynny mistrz murarski Hendrik Bultynck.
Na bramie widnieje napis: SAUVE GARDE – bądź bezpieczny. W pierwszym domu tuż przy bramie mieści się muzeum, w którym można zobaczyć, jak wyglądały wnętrza domów w XVII wieku, obejrzeć kuchnię, salon, jadalnię i sypialnię, a także obrazy i koronki.
Kościół Świętej Elżbiety pochodzi częściowo z XIII wieku. Jednak ma również bogatą historię. W czasie administracji kalwińskiej, został zdegradowany do stodoły na siano. Spłonął doszczętnie w 1584 roku, po czym remont przekształcił go w surową, późnogotycką budowlę. Sto lat później nastąpił znacznie bardziej radykalny barokowy remont w ramach którego m.in. podwyższono nawy boczne.
W środku znajduje się posąg Matki Bożej Spermalie z 1240 roku – najstarszy w Brugii, a na prawym ołtarzu można zobaczyć alabastrową rzeźbę Opłakiwanie Chrystusa z XVII wieku.

Obecnie, Begijnhof jest zamieszkany przez zakonnice z Zakonu św. Benedykta i samotne kobiety z Brugii. Zakonnice zarabiają wynajmując mieszkania. Mają też własne ogrody ziołowe i sad.
Muszę przyznać, że byłam zafascynowana możliwością zamieszkania w takiej enklawie ciszy i spokoju do momentu, gdy poszukując informacji o kolejnych beginażach natrafiłam na wypowiedzi osoby, która to przeżyła.
Elsje D: Mieszkałam w tym Begijnhof przez trzy lata i to nie był dobry czas. Gdy wynajmujesz mieszkanie w nadziei na spokój, a cierpisz pod jarzmem siostry przełożonej. Przez trzy lata byłem zastraszana przez siostry i przez sąsiadkę na piętrze, która była siostrą pastora. Nieustannie musiałam znosić nocny hałas i inne szykany. Niespodziewanie do moich drzwi dotarła usługa sprzątania szamba, której nie zamawiałam. Ponieważ nie zapłaciłam tego rachunku na kilkaset euro, NIE otrzymałam zwrotu kaucji za wynajem. Begijnhof wygląda pięknie, ale panuje okrutna atmosfera. Dochodzą do tego całkowicie niejasne zasady przydziału ogródków przydomowych, dochodziło do absurdalnych sytuacji, gdy mieszkanka piętra nie mogła przyjmować gości, bo musieliby oni przejść przez teren sąsiadki z parteru, chociaż była to jedyna droga dostępu. Na tym tle dochodziło do wielu kłótni a nawet bójek. Kobiety za zamkniętymi bramami są złośliwe i małostkowe.
www.belgiumview.com