Michał Anioł był wybitnym artystą, ale niezwykle trudnym  w kontaktach z innymi ludźmi. Kronikarze pisali o nim, że „nie miał daru zjednywania sobie przyjaciół”. Był brzydki, ze złamanym w młodości nosem, nikłej postury, chorowity, wybuchowy, opętany wyłącznie swoją sztuką zrażał sobie wszystkich, nawet możnych mecenasów zafascynowanych jego talentem i pracami. Idąc Aleją Michała Anioła tuż koło mojego domu czasem myślę o tej brzydocie charakteru, która rzutowała na jego otoczenie. Może z przekory a może w hołdzie dla Artysty przez kilka chwil w roku ulica jego imienia zmienia swoją szatę.  Wczesną wiosną staje się cała biała, wszystkie drzewa w pełnym rozkwicie przy każdym podmuchu wiatru zrzucają magnoliowe kwiaty, które wirują i tańczą niby wielkie płatki śniegu zanim dotkną ziemi. Michał Anioł zapewne by je namalował jeszcze piękniejsze niż są w naturze…