Blois położone w strategicznym miejscu, na szczycie wzgórza z widokiem na Loarę, było miejscem władzy od czasów karolińskich. Karol Wielki wyznaczył hrabiów Blois do kontrolowania terytoriów, którzy później wraz z powiększaniem swoich posiadłości zyskiwali na znaczeniu. W burzliwych czasach zamek przechodził z rąk do rąk aż trafił w ręce króla Francji Ludwika XII. Dopiero on zajął się remontami i budową kolejnego skrzydła. Kolejny król Franciszek I kontynuował prace łącząc styl francuski z włoską lekkością.
Po jego śmierci na tron wstąpił jego syn Henryk II, który mniej zajmował się Blois, bo to zostawił w gestii swojej żony Katarzyny Medycejskiej, a bardziej interesowała go jego faworyta Diana de Poitiers z którą przebywał w sąsiednim zamku Chenonceau, przepięknie położonym niczym most na wodzie.
Co ciekawe, jednym z kolejnych królów, którzy tam przebywali, był „nasz” Henryk Walezy – Z Bożej łaski król Francji i Polski, wielki książę litewski – pierwszy polski król elekcyjny. Jako czwarty syn Henryka II i Katarzyny Medycejskiej miał niewielkie szanse na tron francuski, dlatego uznano go za dobrego kandydata do tronu Rzeczypospolitej po bezpotomnej śmierci Zygmunta II Augusta. Tu się zaczęła jego krótka przygoda z Polską, bo książę wygrał ten casting mimo, że rywali miał mocnych: Ernest Habsburg – arcyksiążę austriacki, Jan III Waza – król Szwecji, Iwan IV Groźny – car Rosji i syn cara Rosji Iwana Groźnego Fiodor Iwanowicz.
Henryk nie bardzo się spieszył, gdyż uzgadniając elekcję, planowano jego małżeństwo z Anną Jagiellonką, starszą od niego o prawie 30 lat. Mocno ponaglany dotarł do swojego nowego królestwa dopiero po dziewięciu miesiącach a zaraz po koronacji zamykał się w swoich komnatach albo udawał choroby, aby nie poślubić Anny. Tak dotrwał do czerwca, gdy dowiedział się o śmierci swojego brata – króla Francji.
W kilka dni po otrzymaniu wieści, Henryk potajemnie uciekł z Krakowa i udał się do ojczyzny, gdzie w lutym 1575 został koronowany na króla Francji.
Krótkie panowanie Henryka Walezego na Wawelu było prawdziwym zderzeniem cywilizacyjnym pomiędzy rzeczywistością polską a francuską. Młodego króla i jego francuską świtę dziwiły urządzane przez polskich poddanych pijatyki, rozczarowało ubóstwo polskich wsi i surowy klimat kraju. Polacy natomiast uważali Francuzów za zniewieściałych, a swojemu władcy mieli za złe cudzoziemskie stroje i zamiłowanie do biżuterii.
Z drugiej jednak strony Walezy był oczarowany Wawelem, zamkiem wygodnym i przestronnym, trzy razy większym od ówczesnego Luwru. To tutaj właśnie Walezy po raz pierwszy zetknął się z udogodnieniami w postaci wychodków i kanalizacji. Ówczesna Francja nie znała takich rozwiązań – arystokracja zamieszkująca francuskie pałace i zamki załatwiała potrzeby fizjologiczne, gdzie się dało a często były to kominki i korytarze.
Według legendy lub anegdoty, Henryk Walezy uciekając z Krakowa do Paryża, wywiózł z sobą także komplet widelców, które jakoby zobaczył po raz pierwszy w Polsce, a które we Francji miały być nieznane. W konsekwencji niektóre źródła przypisują Walezemu upowszechnienie zwyczaju jedzenia sztućcami we Francji, choć inne wskazują, że zwyczaj ten upowszechniła na dworze francuskim już jego matka Katarzyna Medycejska.
Zwiedzając zamek królewski w Blois w dolinie Loary, można przeżyć kilka wieków historii… dramaty, intrygi i gry o władzę, splecione losy 7 królów i 10 królowych oraz tajemnice dworu Francji…
Dzięki różnorodności stylów architektonicznych, budowla tworzy wspaniały przykład rozwoju architektury francuskiej od XIII do XVII wieku. Piękne wystroje można podziwiać w apartamentach królewskich, gdzie meble i obrazy pokazują codzienne życie dworu.
Część kolekcji, z 35 000 zgromadzonych dzieł, wystawiona jest w apartamentach królewskich w skrzydle Franciszka I i w Muzeum Sztuk Pięknych w skrzydle Ludwika XII, ale i tak największe wrażenie robi ośmiokątna zewnętrzna renesansowa klatka schodowa ze spiralnie kręconymi schodami.
Samo miasteczko jest niewielkie ale jego starsza część robi przyjemne wrażenie czystości i lekkości. Domy są zwykle białe a jasno szare drewniane okiennice dodają pewnej elegancji.
Oglądając filmik reklamujący miasto, zaciekawiły mnie wysokie schody, na których namalowano postać Mony Lisy. Niestety, to instalacja czasowa sprzed trzech lat. Od tamtego czasu schody były przemalowywane już kilka razy. W tym roku jest też ciekawy obraz księgarni z różnymi dziełami, ale nie tak spektakularny jak dzieło Leonarda da Vinci.
Natomiast muszę pochwalić stronę gastronomiczną miasta, jest mnóstwo tańszych i droższych barów i restauracyjek z bardzo smacznym menu. Od fantastycznych bretońskich naleśników gryczanych z dowolnym nadzieniem po wykwintne owoce morza… dla każdego coś dobrego 🙂