Masakra w Oradour – geograficzna pomyłka…
Głównym zadaniem dywizji pancernej SS stacjonującej na południowym zachodzie Francji, było walczyć z partyzantami, którzy nieustannie nękali Niemców swoimi akcjami. W akcjach odwetowych mścili się krwawymi represjami na ludności cywilnej dokładnie tak, jak robili to w Polsce.
9 czerwca 1944 roku powieszono 99 zakładników i deportowano wielu mieszkańców sąsiedniego Tulle, ale było to tylko częścią serii tragedii, których kulminacja była dzień później w Oradour.
Wszystkich mieszkańców spędzono na główny plac, esesmani wchodzili do wszystkich domów i pod groźbą użycia broni zmuszali wszystkich, nawet chorych, do wyjścia. Kilka osób, które nie wykonały rozkazu, zostało od razu rozstrzelanych na miejscu. Niemcy podzielili ludność na dwie grupy: z jednej strony kobiety i dzieci, z drugiej mężczyzn.
Najpierw mężczyzn zapędzono do kilku budynków, strzelając im głównie w nogi i wrzucając podpalone bele słomy. Większość spaliła się żywcem, uciekających dobijano.
Kobiety i dzieci zapędzono do kościoła, gdzie Niemcy podpalili pojemniki z gazem duszącym. Masakry dopełnili wrzucając granaty.
Z rzezi ocalała jedna kobieta i sześciu mężczyzn. Tego dnia zamordowano 643 osoby.
Wszyscy zginęli przez pomyłkę Niemców…gdyż niedaleko jest druga wioska o tej samej nazwie i to ona miała być celem niemieckiej masakry.
Ruiny i cała historia robią niesamowite wrażenie, chyba nikt nie jest w stanie przejść obok tego bez głębokich przeżyć.
My, znając bardzo dobrze wojenną historię Polski nie potrafiliśmy tego oglądać bez ogromnych emocji…
Peugeot 202 lekarza z wioski, maszyny do szycia u krawca, garnki przy piecu u piekarza, samochody w garażu mechanika… wszystko pozostało nienaruszone to dzisiaj… jako pomnik zamordowanych niewinnych ludzi!