Skoro nie można przekraczać granic bez odbywania kwarantanny czy innych niedogodności, trzeba skupić się na tym, co jest ciekawe w kraju. Od kilku dni jeżdżę po Flandrii w miejsca zamieszkałe przez beginki. Obecnie zostało już niewiele beginaży, ale 13 z nich jest wpisanych na Listę światowego Dziedzictwa UNESCO, więc raczej nie znikną bez powodu. Różne są rozmiary i różnie są wykorzystywane po odejściu beginek. Właśnie w Kortrijk, w północno-zachodniej Belgii żyła ostatnia beginka – Marcella Pattyn. Urodzona w belgijskim Kongo w 1920 roku od najmłodszych lat chciała wstąpić do zakonu misyjnego. Ale była prawie niewidoma i żaden zakon nie zaakceptował jej kandydatury.
Pierwsza społeczność, która przyjęła ją na próbę, odesłała ją po tygodniu, nie mogąc znaleźć dla niej żadnej pracy. Miała jednak bogatą ciotkę, która interweniowała wpłacając odpowiednią kwotę aby ją tam zatrzymano. Ciotka przez dłuższy czas poszukiwała dla Marcelli innego miejsca, w końcu w 21 roku życia stała się beginką.
Szczęśliwa zamieszkała w beginażu w Gandawie od 1941 r. I później w Kortrijk od 1960 r. Starała się być przydatna, robiła na drutach ubranka dla niemowląt i tkała na ręcznym krośnie, natomiast w porze obiadowej, podobnie jak inne beginki, jadła własne jedzenie z własnej szafki – którą rozpoznawała dłońmi po charakterystycznych rzeźbach. Oszczędzono jej gotowania, odkąd nie zobaczyła kipiącego mleka. Większość czasu się modliła, wszystkie modlitwy, które pamiętała, a zwłaszcza różaniec, którego jasne, niemal białe paciorki prawie widziała. Była też bardzo muzykalna, grała na organach w kaplicy, rozweselała chorych, karmiąc ich, śpiewając im przygrywając na banjo i akordeonie. Jedynym jej ustępstwem na rzecz nowoczesności był zmotoryzowany wózek inwalidzki, na którym w późniejszych latach przemieszczała się po uliczkach Kortrijk, owinięta w grubą dzianinową pelerynę chroniącą przed zimnem, a jej biała laska była niebezpiecznie wycelowana w przód jak lanca. Nazywano ją Światłem Miłości, jej energia i siła woli była typowa dla beginek z przeszłości.
Kiedy była już ostatnią żyjącą ze swojego zgromadzenia, Marcella stała się sławna. Burmistrz i radni Kortrijk odwiedzili ją, nazwali ją częścią światowego dziedzictwa i podarowali jej czekoladki w kształcie beginek oraz szampana, który chętnie wypiła. Obecnie odlany z brązu posąg na terenie beginażu, przypomina o ostatniej begince, która zakończyła ponad 800-letnią historię.