Przypadek absolutny sprawił, ze stanęłam przed wejściem do Dzikiego Parku. Z jednej strony odgradza go Chaussee de Vleurgat, z drugiej rue Hector Denis a trzecim bokiem trójkąta jest rue des Melezes. To młody park, ma tylko 35 lat ale jest bardzo specyficzny. Liczne ścieżki wiją się pomiędzy pagórkami i bujną roślinnością, która anektuje ścieżki i placyki. Czasem ekspansywne bambusy kładą się tak, że dla spacerujących pozostają tylko wąziutkie korytarzyki. Co kilka kroków kryją się tajemnicze, zarośnięte niczym zielone tunele przejścia do zakątków, gdzie można usiąść i zatopić się w ciszy. Nawet plac zabaw odgrodzony potężną ścianą roślinności, ukryty w głębokiej niecce nie przepuszcza żadnych dziecięcych dźwięków. Ma się wrażenie, że to rozległy dom, w którym każdy z zamieszkujących ma swój azyl na różnych poziomach. Fantastyczne miejsce…