Pomimo niespecjalnej prognozy, Paryż pod koniec maja przywitał nas „niebem Magritte’a” i ciepłem. Spacer bardzo mi się podobał: dzielnica łacińska, okolice Sorbony, panteonu i ogrodów luxemburskich zawsze były mi bliskie. A na koniec dnia La Defense – dzielnica, bez której żadna wizyta w Paryżu nie byłaby udana. Tam jest spokój, przestrzeń i elegancja. To, czego coraz częściej brakuje miastu zadeptanemu przez miliony japońskich wycieczek z tabletami…