W Belgii zima i wiosna są takie same. Nie ma śniegu ale za to cały czas wieje lodowaty wiatr. Wczoraj pierwszy raz zdjęłam płaszcz. Dlatego tak bardzo tęsknię za ciepłem. Zwykle kiedy tylko mogłam jeździłam do Włoch… Czas zmienić kierunek a urodziny to dobry pretekst, żeby spędzić ten czas w pięknym miejscu, bo Barcelona oczywiście należy do takich perełek. Od pierwszych chwil na lotnisku układało się lepiej niż było przewidziane, bez żadnych problemów udało się pojechać wcześniejszym shuttle busem, przystanek końcowy okazał się być tuż przy Passeig Lluis Companys obok Łuku Triumfalnego, gdzie był mój hotel i tu od razu ciekawostka…ta budowla projektu Josepa Vilaseci i Casanovasa była głównym wejściem na teren Wystawy Światowej, która w 1888 roku miała miejsce na terenie parku de la Ciutadella. Mało kto wie, że miała tutaj powstać… Wieża Eiffela, którą sam autor zaproponował władzom miejskim. Te, ostatecznie zdecydowały się na Arc de Triomf o wysokości 30 metrów… Pani recepcjonistka szczęśliwa po zwycięstwie Barcy nad Juve w Lidze Mistrzów powiedziała, że daje mi lepszy pokój – z balkonem wychodzącym na ulicę, żebym mogła obejrzeć wieczorną paradę zwycięskiej drużyny. I tak było… Barca w otoczeniu tysięcy ludzi z flagami przejechała pod moimi oknami… Katalończycy umieją się cudownie cieszyć i bawić… uwielbiam ich dumę ze swojego regionu, drużyny, miasta i bardzo mi się podoba sposób w jaki to okazują… VISCA EL BARCA Y VISCA CATALUNYA!!!