Zmiana czasu powoduje skrajne przygnębienie i złość na Naturę, że chowa się za zasłonę ciemności tak szybko i zmęczona zachwytami wyznacza krótki czas na audiencję. Musimy spieszyć się, znowu się spieszyć. Całe życie mija nam w pędzie, do pracy, w pracy… ten pośpiech przekładamy też na regenerację. Skracamy urlopy, więc musimy odpoczywać w zawrotnym tempie. W siedem dni realizujemy trzytygodniowy urlop. Wyjazdy są drogie, szef nie zgadza się na dłuższą nieobecność, codzienne obowiązki nam się nawarstwiają, kondensujemy nasze zmęczenie i sami przed sobą udajemy, że czterodniowy wypad przywróci nas Światu. Cóż… idę na plażę… szybciej odpocznę przy szumie fal i wiatru.