Wiele obiecywałam sobie przed tym spotkaniem. Co więcej, wydawało mi się, że nie mogę tego odpuścić. Niestety, bylo to mylne założenie. Słuchając go ma się wrażenie, że wielki przywódca Tybetu nieustannie powtarza kilkadziesiąt sloganow w różnych konfiguracjach. Ważnym jest, żeby w każdym zawierało się kluczowe słowo typu: pokój, szczęśliwość, tolerancja itd. a miałam wrażenie, że obwożą go po świecie jak marionetkę, która ma wgrany system odpowiadania, jednak lekko szwankujący, bo często nie na temat. Dalai Lama staje się na powrót dzieckiem, szkoda, że nie w tym dobrym znaczeniu słowa zawierającym ciekawość świata ale ze względu na postępującą infantylność. Pewność co do tego miałam po fakcie, gdy stojąc przed wielotysięczną publicznością, położył sobie ręcznik na głowę i z rozbrajającym uśmiechem stwierdził, że tak mu będzie lepiej. Szkoda, że jego renoma i reputacja rozmienia się na euro…