Co roku w czasie naszych podróży zatrzymujemy się w kilkudziesięciu hotelach. Daje to pewien ogląd trendów na rynku ale po raz pierwszy spotkałam się z opłatą za herbatę czy kawę, którą hotelowy gość robi sobie własnoręcznie w pokoju.
Zastanawiam się czy ma tu znaczenie mentalność demoludów jako, że hotel był w Magdeburgu, na terenie Deutsche Demokratische Republik.
Zamówiłam pokój deluxe o większym metrażu – niestety dostaliśmy maleńki zwykły pokój. Czajnik był, ale właśnie za osobiście zrobioną herbatę lub kawę z saszetki potrzebne było dodatkowe 1,50 euro bez rachunku. Niby niedużo, ale to zadziwiające, że cztero gwiazdkowy hotel chce na tym zarabiać. Już się bałam, że wzorem polskich szpitali, doliczą mi extra opłatę za oglądanie telewizji. Zawsze mam ze sobą swoją poduszkę i to mnie wielokrotnie ratuje, tu też niestety, bo poduszki były bardzo zużyte i bardzo, bardzo płaskie. Poza tym, recepcjonista mówił TYLKO po niemiecku, co jest raczej ewenementem w obecnych czasach. Cóż, wybrałam ten hotel ze względu na spokojne otoczenie, ale za niemałe pieniądze oczekiwałam, że wschodnio-niemiecka mentalność już jest w zaniku… niestety nie!