Nie dość, że koparki dziś zerwały kostkę brukową z chodnika na mojej ulicy, niszcząc większość ciężkim sprzętem. Nie dość, że zastawili płotami kawał jezdni robiąc tym samym ulicę jednokierunkową, przez co cały dzień był korek charakteryzujący się niecierpliwym trąbieniem zmęczonych i mocno wkurzonych takim stanem rzeczy kierowców. To na deser, wieczorem, gdy już lekko przerzedził się sznur unijnych urzędników usiłujący wyjechać spod Berlaymontu … ogłuszył mnie jazgot policyjnych syren. Długa kawalkada w której było: kilkanaście motocykli, kilka radiowozów, dwa ambulanse i kilka czarnych wielkich limuzyn z flagami tureckimi przedefilowała mi pod balkonem mrugając wszystkimi światłami i wyjąc na potęgę. Jakby tego było mało, wspomagana była hukiem helikopterów z powietrza i gdyby nie padający mi na głowę deszcz, czułabym się jak Wódz odbierający defiladę. Przejechali i… w końcu wszystko ucichło…