Gdy byłam małą dziewczynką, słuchałam baśni, które zwykle rozpoczynały się od słów: “za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, żyła królewna…”. Bardzo chciałam być królewną i chciałam zamieszkać na końcu świata… Trzeba marzyć, trzeba dążyć do spełnienia marzeń. Mnie właśnie spełniło się kolejne 🙂
Finistere po bretońsku znaczy “Koniec Ziemi”… Druidzi wierzyli, że dalej nie ma już nic. I na to “NIC” mam okno sypialni, a właściwie całą ścianę okien. Jest tylko szum fal, przypływy, skały pojawiające się podczas odpływów z zadziwiającą regularnością. Stoję i patrzę na ten spektakl przyrody. Kolor wody i nieba zmienia się jak w kalejdoskopie. Od błękitu, przez zieleń, różne odcienie szarości po czarny złowrogi. Czasem błyszczy w słońcu jak kolorowe szkiełka a czasem wszystko spowija mgła tak gęsta, że nie przedziera się przez nią światło pobliskiej latarni wskazującej bezpieczną drogę do portu. Te obrazy zostawię w głowie na zawsze. Jestem przecież za siedmioma górami, za siedmioma rzekami…nad samym oceanem.