Data naszego ślubu była ustalana w zgodzie z porą kwitnienia lawendy w Prowansji. W podróży poślubnej wstawaliśmy długo przed świtem, żeby zdążyć dojechać na lawendowe pola wysoko w górach. Nie zrobiliśmy sobie wtedy wspólnego zdjęcia, wyleciało nam to z głowy. Zafascynowani kolorami i zapachami chłonęliśmy wszystko, co nas otaczało. W tym roku, świętując kolejną rocznicę ślubu, już spokojniej podchodzimy do wszystkiego. Zdjęcie powstało w pierwszych minutach pobytu na bezkresnych liliowych polach i bardzo je lubimy 💜💜