Takiego zgrupowania generałów i admirałów na metr kwadratowy nie widziałam nigdy, nawet w telewizji. Bankiet w ambasadzie RP z okazji polskiego Święta Narodowego zgromadził całą śmietankę władz wojskowych Polski, gości z Wielkiej Brytanii, Belgii i Niemiec. Z niekłamanym zachwytem patrzyłam na mundury admiralskie, złote szlify pięknie prezentują się na granatowych mundurach. Wspaniałe galony z pętelkami, ozdobne galony proste i wężyki admiralskie absolutnie zdominowały inne formacje wojskowe, które niestety bez tego przepychu wypadały dość blado i zwyczajnie. Nawet panie w wieczorowych sukniach tym razem nie zdołały się przebić ponad kreacje panów. Natomiast kucharze pokazali się z bardzo dobrej strony. Miliony przeróżnych maleńkich przekąsek, roladek, mini babeczek z sałatkami. Na ciepło maleńkie zraziki, bigos staropolski, słynna grochówka wojskowa w ekskluzywnym wydaniu i przeróżne ciasta powodowały, że goście wcale nie chcieli wychodzić i bardzo długo krążyli dookoła stołów. Wczoraj miałam tylko jedno marzenie, żeby choć odrobinę wszystkiego spróbować … oczywiście mi się nie udało.:)