Sagrada Familia do tej pory była dla mnie przereklamowaną budowlą sakralną, do tego cały czas niedokończonym placem budowy. Ze wstydem przyznaję, że wyrobiłam sobie takie zdanie na podstawie potwornych kolejek do wejścia i zewnętrznego widoku. Ale nigdy nie jest zbyt późno na zmianę zdania, tym bardziej, że nawet w tej kwestii pieniądz czyni cuda… kupując o kilka euro droższe bilety, można wejść z marszu i rozkoszować się niesamowitą grą świateł na bajecznych kolumnach symbolizujących drzewa przez czas nieokreślony. Przed południem, gdy niskie, zimowe słońce przenika przez witraże od wschodu, kolory zmieniają się od granatu, przez lazur i błękit do zieleni i seledynów. Południe jest jeszcze nieodgadnione, tam wciąż brak kolorowych szybek a witraże dopiero za jakiś czas będą cieszyć oczy. Za to zaraz po południu, światło wkracza na pola pomarańczy i jasnych czerwieni, kończąc na karminowych odcieniach hiszpańskiego wina. Audio-przewodnik prowadzi nas za rękę, odkrywając wszelkie tajemnice tej modernistycznej budowli. Tu nic nie jest przypadkowe, każde zdobienie, każdy element ma swoją historię i uzasadnienie. Nawet kąty łuków przy sklepieniu, wzorowane są na odwróconym łuku wiszących łańcuchów, co obliczono z zadziwiającą dokładnością.
Gaudi nazywany był Genialnym Geometrą, dlatego mamy tu do czynienia z niezwykłymi i niebywale odważnymi, opartymi na najbardziej skomplikowanych krzywiznach rozwiązaniami architektonicznymi: paraboloidach hiperbolicznych, eliptycznych, hiperboloidach eliptycznych, parabolicznych, helikoidach, konoidach czy elipsoidach itd. Potężne, rozgałęziające się ku górze kolumny w nawie głównej symbolizują kamienny las. 36 pni drzew łączy się jedynie ze sklepieniem, pozostałych 16 wtapia się w mury świątyni. Łączna liczba 52 to liczba wszystkich niedziel w ciągu całego roku za wyjątkiem Niedzieli Wielkanocnej. Natomiast pofałdowana powierzchnia Fasady Narodzenia w zamyśle twórcy, ma odzwierciedlać krajobraz katalońskich gór Montserrat. Takich smaczków jest mnóstwo… to wyjątkowe miejsce, z którego bardzo długo nie mogłam wyjść, zachwycając się każdym detalem, każdą minutą zmieniających się świateł.
Wrażenie zapiera dech, a wszystko dookoła dopełnia poczucie, że obcuje się z geniuszem Antonio Gaudiego.