Aklimatyzacja = choroba! Identycznie było po wyjeździe do Brukseli. Gorączka, zapalenie gardła, zatok, przeróżne sensacje…i tak przez trzy miesiące. Później organizm się przyzwyczaił, polubił belgijskie bakterie, za to do Polski nie mogłam przyjechać na dłużej, niż pięć dni, gdyż totalna nietolerancja podstępnie powracała w różnej postaci. Jestem teraz w kraju od dziesięciu dni i właśnie dopadły mnie straszne moce na całej linii. Położyłam się bardzo zmęczona, w duszny, gorący przedburzowy wieczór. Zbudziłam się po godzinie chora. Temperatura podskoczyła do prawie 38 stopni, potworny ból gardła i zatok. Policzki pod oczami, wokół nosa piekły mnie i rwały. Ogólna masakra!