Nie czekałam na swój termin wyznaczony na pierwszym szczepieniu w niderlandzkim Brunssum. Pojawiła się możliwość zaszczepienia w Ambasadzie RP w Brukseli i oczywiście skorzystałam. Wojskowy pielęgniarz, który dokonał inwazji ostrą igłą na moje ramię, zrobił to w absolutnie cudowny sposób. Nigdy, nigdy w życiu nikt nie zrobił mi zastrzyku w tak delikatny sposób. Teraz leżę i czekam na resztę symptomów, bo stan podgorączkowy już mam… czyli ZACZĘŁO SIĘ! Produkcja przeciwciał ruszyła pełną parą.:)