Jestem w Rumunii, w stolicy, która wcale na stolicę nie wygląda. Z 18 piętra hotelu widać ruch uliczny, podświetlony mega ogromny pałac Caucescu, wiec narodowy i skandujących ludzi. Nie widać biedy, żebraków, kwiaciarek okutanych w chusty. Nie widać brudu i odpadających tynków. Nie widać rozklekotanych wszechobecnych dacii… Żeby to wszystko zobaczyć, trzeba zjechać jedną z trzech szybkobieżnych wind, przejść po marmurach i wyjść w prawdziwy rumuński świat…. Do ludzi przechodzących w marszu główną ulicą …i muszę to powiedzieć: Jestem dumna z tego, ile Polacy zrobili przez te lata od upadku komunizmu. Zachwyca mnie mój Kraj. Boli mnie, że tyle osób krytykuje, umniejsza to, co zostało zrobione w Polsce. Żeby móc krytykować, trzeba mieć punkt odniesienia. Zobaczyć coś więcej niż tylko swoją wioskę, dzielnicę czy las za stodołą dziadka. Jeśli ktoś uważa, że za mało się w Polsce zmieniło, niech się w końcu sam zabierze do roboty i podprząta na swoim podwórku, w łazience czy w kuchni a najlepiej – w swoim własnym życiu. Najwięcej krzyczą ci, którzy do niczego sami nie doszli…