Tu niedaleko w prowincji Veneto zanim wszystkie firmy nie przeniosły swoich fabryk do krajów z azjatycką siłą roboczą, była główna siedziba rodzinnego interesu Luciano Benettona. Tu dalej w Ponzano pod Treviso przy wąskiej lokalnej drodze, jest jego przepiękna biała willa, to on zatrudnił skandalizującego fotografa Oliviero Toscaniniego znanego później ze swoich kontrowersyjnych projektów dla tej marki. Jestem pewna, że nazwę The United Colors of Benetton wielki Luciano wymyślił siedząc przy espresso właśnie na Burano. Takie hasła od razu przychodzą na myśl, gdy tramwaj wodny nr 12 dopływa do tej rybackiej wioski. Mężczyźni wypływają w morze a kobiety tworzą cudeńka koronkowe. Latem można zobaczyć panie siedzące przed swoimi cudnymi domkami i tworzące unikatowe rzeczy z białej niteczki. Tu życie płynie leniwie. Najlepiej można to zobaczyć rano, gdy wycieczki japońskich turystów jeszcze nie dotarły do kolorowych domków. I trzeba dodać, ze nie jedna czy dwie uliczki są pomalowane na bajeczne kolory a … wszystkie! Kolor fasady zależy tylko i wyłącznie od inwencji twórczej właścicieli. I tak… ostry seledyn sąsiaduje z limonką i purpurą. Kolory się nie gryzą, pięknie kontrastują i powodują u każdego nowo przybyłego wielkie zdziwienie: “To tak można?” Jesteśmy przyzwyczajeni do szarości, beżu i innych zachowawczych kolorów a tu – najpiękniej jest w zaułkach i podwórkach, gdzie na tle tęczy suszy się pranie… To miejsce trzeba zobaczyć choć raz w życiu..:)