Dzisiejsza przerwa w podróży spowodowała kilka refleksji… Morze w Kołobrzegu ma 11 stopni w zimie i tyle samo w lecie. Zadziwiają mnie plażowicze, którzy wybierają dobrowolnie właśnie to miejsce na swój wakacyjny odpoczynek. Tłum ludzi nigdy się nie zmniejsza, ryby w smażalniach przyrządzane są dalej na “mocno przepracowanym” oleju… a jednak nieustannie znajdują się chętni, żeby przepłacać za wszystko spełniając swoje marzenia spędzania urlopu w “kurorcie”. Co innego kuracjusze… Przyjeżdżają, gdy kończy się sezon na leżenie plackiem za parawanem i spacerują wdychając jod ze wzburzonego wczesno-jesiennymi wiatrami morza. Po zabiegach biegną wieczorami na dancingi bawiąc się lepiej niż nastolatki, które spędzają cały swój czas ze wzrokiem wbitym w swoje samsungi… Mamo… baw się dobrze i odpoczywaj. Miesiąc w sanatorium to fajnie spędzony czas..:)