W Bretanii na zachodnim krańcu Francji na przełomie roku słońce wschodzi po 9:00. Noc sylwestrowa jest więc dość długa i gdy w końcu się zbudziłam, za oknem ocean jak zwykle rozbijał fale o wysoki klif na którym stoi nasz wakacyjny dom. Deszcz spokojnie padał a promienie słońca, które się przedarły przez chmury zafundowały nam najpiękniejszą prywatną tęczę. Dowiedziałam się o tym stojąc pod prysznicem, gdy mój zazwyczaj stoicko spokojny mąż wykazał niezwykle głośną ekscytację zjawiskiem. Nie było czasu na ubieranie się… naga i mokra owinęłam się kołdrą porwaną z łóżka, w biegu zmieniając obiektyw na rybie oko wypadłam przed dom. Tęcza pojawiała się i znikała w miarę przepływu chmur ale przez moment zintensyfikowała swoje kolory ukazując pełną krasę kolorów podwójnego łuku na tle szarego oceanu.
Tak powitał nas Nowy Rok 2022 … później było już tylko ciekawiej…