MONT SAINT-MICHEL – KSIĄŻĘ PRZYPŁYWÓW

Już dawno przestaliśmy liczyć ile razy gościliśmy w otoczeniu tego wspaniałego miejsca. Nasza miłość do niego zakrawa o lekką obsesję a może nawet stalking. Odwiedzaliśmy go o każdej porze roku, w czasie upałów i ulewnych deszczy, w czasie burzy i pełni księżyca, odpływów i rekordowych, kilkunastometrowych przypływów. W dzień i w czasie nocnych letnich koncertów. Od strony morza, lądu a nawet z poziomu wycieczek z przewodnikiem po ruchomych piaskach zatoki w czasie odpływu. Osobiście, mimo iż mam kilkadziesiąt tysięcy zdjęć tego wyjątkowego modela, dalej go uwielbiam za jego niezwykłą fotogeniczność w każdym możliwym oświetleniu. Bywa ciemny i złowrogi w pochmurne i przedburzowe dni, spowity mgłą, radosny w ciepłym świetle zachodzącego słońca, przyjazny w otoczeniu tysięcy owiec i ptaków na zielonych łąkach zatoki, niebieski w świetle księżyca na czystym niebie i delikatnie bladoróżowy o świcie. Jest też niesamowicie zmienny, w czasie kilku minut potrafi stać się tak różny, jakby obrazy dzieliło kilka lat. Dlatego tak zachwyca.