Ostatniej nocy spałam 15 minut, o 1:00 wyjazd, żeby zdążyć przejechać te 600 kilometrów przed wchodem słońca i zrobić zdjęcie Księciu Przypływów. Le Mont-Saint-Michel schował się przed nami pod kołdrę mgły i chciał chyba dłużej pospać. Ale za to stada barano-owiec przemaszerowały z prawej i lewej flanki tupiąc i meeeecząc. Generalnie na plażach Bretanii nie widać, że wakacje się skończyły, wszędzie mnóstwo ludzi, restauracje pełne… królują oczywiście ostrygi prosto z morza, ale nie tylko…bo chociaż jestem absolutną miłośniczką małży i wydawało mi się, że smakowałam już wszystkie wariacje, to pierwszy raz jadłam przyrządzone z łososiem. I to jest przepis, który zawiozę do domu