Sofia jest stolicą dość specyficzną. Wszystkie najważniejsze i najciekawsze miejsca są dość blisko siebie i można je zobaczyć w jedno popołudnie. Drugie można przeznaczyć na wizytę w kilku tutejszych muzeach i … co ma robić z czasem turysta, który tego nie przewidział zamawiając hotel na kilka dni… Wybrnęliśmy z sytuacji przez przypadek znajdując blog dziewczyny mieszkającej w Sofii, polecającej kilka miejsc, gdzie chodzą mieszkańcy. Kawiarnie, restauracje i muzea. Pierwszy wybór był doskonały: Kawiarnia/Bar Kulturalny DaDa na ulicy Benkovski 10 nieopodal potężnego soboru św. Aleksandra Newskiego, którego kopuły błyszczą prawdziwym złotem. W kawiarni złota nie było, ale elementy wystroju były dość interesujące. Sufit wytapetowany afiszami spektakli, filmów, koncertów tworzył eklektyczne spoiwo z różnorodnością designu wnętrza. Kawa podana w firmowych filiżankach smakowałaby zapewne jeszcze lepiej wieczorem w czasie jazzowego koncertu, ale nie po to przecież tu przyjechaliśmy z Brukseli – europejskiej stolicy jazzu. Szukając miejsca na obiad, daliśmy się skusić zapewnieniom blogerki, że będąc w okolicach ulicy Šipka warto pójść do renomowanego Klubu Architekta na ulicy Krakra 11. Być może… Skusiłam się na podobno typową dla Bułgarii sałatkę Owczarską, która okazała sie być grubo krojonymi warzywami typu ogórek, pomidor, sałata posypanymi tartym jajkiem na twardo. Bez sosu, bez przypraw, miałam do dyspozycji tylko oliwę i ocet. Hmmm…mało wykwintne jak na tego rodzaju restaurację i ceny..:/ Jeszcze wtedy myślałam, że może sałatki nie są specjalnością akurat tej restauracji, ale przy następnej próbie skorzystania z miejsc polecanych na blogu mieszkanki Sofii zapaliła mi się czerwona lampka. Kolejne miejsce, reklamowane jako typowa bułgarska kuchnia sprawiło wzrost ochoty na degustację… „Jeśli natomiast macie ochotę na tradycyjną kuchnię bułgarską, to polecam restaurację KaraIvan na Cara Samuila 36”. Polecana restauracja okazała się być dziwną podrzędną knajpą w baraku na tyłach kamienicy, gdzie do drugiej części, bardziej „wytwornej” przechodzi się drzwiczkami za barem. Stamtąd zostaliśmy wygonieni machaniem rękami, przez kelnerkę przerażoną obcojęzycznymi gośćmi. (!) Z głodem trudno wygrać, tym bardziej, że na dyżurnym blogu czytam zachętę:
„przy ulicy Neofita Rylskiego i pod numerem 16 zjedzcie coś w restauracji hotelu Niki”. Hotel Niki oddalony o dwie uliczki niestety stał się naszym celem. Wystrój ciężkiego komunizmu nie powinien mieć wpływu na jakość dań. A jednak… miał i to ogromny. Byłam uparta. Tak jak wszędzie, poprosiłam kelnera o polecenie typowego, bułgarskiego dania. Polecił mi sałatkę Szopską. Znowu z metra cięte ogórki z pomidorem. Nowością była duszona zimna papryka z cebulą, posypana obficie tartym żółtym serem. Rozumiem już, że dla bułgarskich sałatek typowym jest brak przypraw. Zajrzałam do internetu, Tripadvisor wyświelił 10 najlepiej ocenianych restauracji Sofii… Jedziemy metrem, później trolejbusem … zaczynają się mocno nieciekawe dzielnice. Właściwie cała Sofia jest nieciekawa i dość niebezpieczna poza kilkoma odnowionymi na pokaz ulicami w ścisłym centrum. Wysiadamy o przystanek za daleko, trzeba wrócić przez slumsy i rozpadające się wiadukty. Raketa Rakia Bar na pograniczu parku przy Qnko Sakuzov 17 na zdjęciu internetowym prezentowała się bardzo dobrze jako druga najlepsza restauracja w mieście. Niczym oaza na pustyni biedy i korupcji. Ale zanim tam doszliśmy mijaliśmy matki z dziećmi szperające w śmietnikach i bandy wyrostków najprawdopodobniej obmyślających kolejne napady. Wystrój z czasów słusznie minionych, obfitował w socjalistyczne gadżety. Uparcie poprosiłam o polecenie mi typowego lokalnego dania. Dostałam wielką górę zielonej sałaty lodowej, trzy pomidorki koktajlowe i dwie łyżki obranej z ości ryby. Długo można opowiadać o kulinarnych doznaniach. Jedyne, co było smaczne i godne polecenia w kwestiach spożywczych to wino o swojsko brzmiącej nazwie Katarzyna. Ani kiełbasy, ani chleb, ani tym bardziej kotlety nie uzyskały nawet oceny miernej. Nie wybieram się po raz kolejny do Bułgarii, ale jeżeli to nastąpi, będe się stołować w McDonalds…:) /Kilka linków poniżej/