Jeden zbieg okoliczności nie wystarczył… zebrało się ich kilka, żebym mogła pojechać do Liege poznać na spotkaniu literackim pisarkę i blogerkę Agnieszkę Korzeniewską. Zauroczyła mnie ciepłem i radością, jakie od niej bije. Takie same są tez Jej książki: Jesienią zabiorę cię do Brukseli i W deszczu tańcz. Zwykle czytam po pięć, sześć czasem więcej książek jednocześnie. Leżą wszystkie z zakładkami na nocnym stoliku. Czytam rozdział jednej, dwa drugiej, odkładam na kilka dni. Polskie, angielskie, dozuję sobie w zależności od nastroju i potrzeb. Z książkami Agnieszki było inaczej… Przeczytałam obydwie bez przystanku, bez oddechu nawet. Dziwiąc się i zastanawiając jak to możliwe, że słowa i przeżycia innej kobiety tak pasują do tego, co sama zauważam i poszukuję w życiu. Jestem dużo krócej w Brukseli niż ona, a jednak przemierzałyśmy to miasto podobnymi ścieżkami i te same miejsca nas zachwyciły. Początkowo poruszałam się po omacku, później zaopatrzona w miejską biblię Secret Brussels docierałam do zakątków, które stawały się moimi ulubionymi. Agnieszka dochodziła do nich inną drogą…po prostu mieszkała obok..:) Naturalnie zapragnęłam się z Nią spotkać, porozmawiać. Zjadłyśmy wspaniałe śniadanko w Le Pain Quotidien, tematy się nie kończyły. Miałam wrażenie, jakbym znała tę Osobę tak ze dwieście lat… Mam nadzieję na kolejne spotkania z bratnią duszą..:)