Zaandam to niezwykle ciekawe 70-cio tysięczne miasteczko tuż obok Amsterdamu. Od lat są plany, by przedłużyć linię metra na północ za Noordzeekanaal, ale póki co, nic z tego nie wyszło. Żyje więc swoim życiem, zaskakując przyjezdnych swoimi rozwiązaniami architektonicznymi i nie tylko…

Jego historia wraz z całym otaczającym go regionem rzeki Zaan jest ściśle związana z przemysłem. W holenderskim Złotym Wieku, Zaandam było dużym centrum młynarskim. Tysiące wiatraków napędzało piły, które przetwarzały skandynawskie drewno na potrzeby przemysłu stoczniowego i papierniczego. Było też wiodącym miastem w pierwszej rewolucji przemysłowej ale potem zaczął się systematyczny spadek jego znaczenia.

Spacerując po miasteczku, trudno nie zwrócić uwagi na tabliczki z nazwami ulic napisane cyrylicą: Yлица Царя Петрa!

I okazuje się, że nie bez przyczyny, otóż w 1697 car rosyjski Piotr I spędził trochę czasu w Zaandam, gdzie studiował budowę statków. Mieszkał w małym drewnianym domku ale wkrótce został zmuszony do opuszczenia miasta, ponieważ przyciągał zbyt dużo uwagi miejscowej ludności. Musiał przenieść się do Amsterdamu, gdzie dalej studiował w Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Drewniany dom, w którym przebywał, został zachowany i po przebudowie przekształcony w muzeum jako Dom Cara Piotra.

Oprócz niego, ponad dwieście lat później mieszkał tu impresjonista  Claude Monet przez prawie pół roku. W tym czasie wykonał 25 obrazów tego terenu, w tym  Domy na Achterzaan, Bateaux en Hollande pres de Zaandam i Wiatrak w Zaandam.

Niestety czas pandemii wyznacza inne standardy i nie było mi dane go zwiedzić, mimo iż miał być otwarty, odbiliśmy się od zamkniętych drzwi.

Ale Niebieski Dom Moneta był inspiracją przy projektowaniu futurystycznego hotelu Intel przy centrum handlowym Zaandam. Na jego froncie można odnaleźć aż pięć odmiennych typów domów, od wiejskich robotniczych chatek aż po miejskie wille. I właśnie w tej uroczej, zielonej konstrukcji wyróżnia się jedyny niebieski dom, który właśnie ma nawiązywać do dzieła francuskiego artysty Claude’a Moneta. Nasza wizyta miała być tylko chwilką na wykonanie kilku fotografii tego unikatowego hotelu, a przeciągnęła się do wielu godzin gdy eksploracja odkrywała przed nami coraz ciekawsze elementy. Co ciekawe, byliśmy tam wcześniej w pobliskim słynnym skansenie Zaanse Schans, gdzie można poznać całą historię regionu pływając łodziami wśród wiatraków i pięknie zachowanych domostw. Nie przyszło nam wtedy do głowy, żeby wjechać do centrum miasta, co uczyniliśmy dopiero teraz..:)