Perła secesji – brukselski Hôtel Solvay został w końcu otwarty dla publiczności! Udało mi się zdobyć bilety na jedno z pierwszych wejść tylko dlatego, że moja reakcja była natychmiastowa. Już kilka minut później nie było żadnych dostępnych biletów na najbliższy czas.

Od kilku lat obserwowałam to fantastyczne miejsce, trwał długi remont, budynek pozostawał w prywatnych rękach od lat i nic nie zapowiadało, że kiedykolwiek będzie możliwość wejścia do środka. Ten jeden z najbardziej niezwykłych przykładów tradycji secesji w Brukseli, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, od 23 stycznia 2021 będzie przyjmował gości dwa razy w tygodniu.

Zapraszam na Avenue Louise 224 na wspólne zwiedzanie… W 1894 roku Armand Solvay, syn znanego przemysłowca Ernesta Solvaya, zlecił słynnemu architektowi Victorowi Horta zaprojektowanie swojego domu rodzinnego. Horta to rewolucyjny architekt. Chcąc oderwać się od tradycji architektonicznych, użył żelaza do konstrukcji domu. Jego budżet na ten projekt był praktycznie nieograniczony a prace trwały ponad 8 lat. Horta zaprojektował absolutnie wszystko, od planu po wybór marmurów i od mebli po wykładziny podłogowe a nawet takie detale jak dzwonek do drzwi. Horta użył nowego języka w architekturze: krzywe, arabeski i motywy roślinne, natomiast żelazo zostało wybrane na podstawowe elementy konstrukcji. W 1958 roku belgijscy projektanci mody Louis i Berthe Wittamer-De Camps kupili Hôtel Solvay, aby prowadzić swoje pracownie haute-couture, przez co uratowali go przed nieuchronną rozbiórką. Dziś to klasyczne arcydzieło secesji nadal należy do rodziny Wittamer. Zwiedzanie rozpoczynamy od wejścia przez fantastyczne drewniane drzwi do obszernego hallu. Po lewej stronie wita nas rzeźba z białego marmuru autorstwa Plerre Braecke – Science.

Podobnie jak wszystkie inne dekoracje w domu, ta rzeźba została wykonana na zamówienie. Konstrukcja, belki stropowe i kolumny wykonane są z kutego żelaza, ten odważny wybór okazał się przełomowy w czasach, gdy użycie żelaza było zarezerwowane do budowy stacji kolejowych i fabryk. Na szczycie schodów, dochodzimy do antykamery, z której jest przepiękny widok na ogromny obraz belgijskiego malarza Théo Van Rysselberghe – >La lecture dans le parc, un apres-midi d automne „Czytanie w parku jesiennym popołudniem”, działa jak okno otwarte na zewnątrz. Można również podziwiać duży witraż na suficie, który wisi jak baldachim w kształcie motyla. W tym budynku, każdy materiał dodaje magicznej atmosfery, podziwiamy piękno witraży, stolarki, marmuru, poręczy z żelaza i mahoniu. W domu jest 17 gatunków drewna i 23 rodzaje marmuru. Na przykład zielony marmur, znany jako Cipollino, pochodzi ze Szwajcarii. Po prawej stronie schodów znajduje się szatnia z przylegającą toaletą dla gości i gabinetem, w którym Armand Solvay przyjmował swoich partnerów zawodowych. Tuż przy oknie znajduje się oryginalny naścienny aparat telefoniczny z ręczną słuchawką, natomiast mahoniowe biurko i biblioteka pochodzą z innego domu zaprojektowanego przez Victora Hortę.

Co ciekawe, w przylegającej do gabinetu szatni, znajduje się 65 haczyków z brązu, co świadczy o tym, że było to miejsce przeznaczone na recepcję. Podłogę w tym miejscu pokrywa bardzo drobna mozaika z powtarzającym się wzorem prostokątów a opalizujące kolorowe witraże zapewniają intymność od strony ulicy. W łazience mahoniowa toaletka nie jest symetryczna i częściowo oddziela toaletę zaprojektowaną przez angielską firmę Twyfords w 1889 r. W lewym rogu znajduje się również pisuar, a elegancji przybytkowi dodaje piękny witraż ozdobiony stylizowanym kwiatem irysa. Na tym poziomie jest również kuchnia służąca również jako jadalnia dla pracowników. Mnie zaintrygowała mała szafka nad kaloryferem, okazało się, że służyła po prostu do podgrzewania rękawiczek dla państwa. Na przeciwległej ścianie znajduje się naścienny zestaw telefoniczny. Lokalizacja kuchni była absolutnie nowatorska. W tamtych czasach kuchnia była zawsze w piwnicy. Tutaj, usytuowana jest na parterze z bezpośrednim dostępem do ogrodu, dla dobrego samopoczucia służby. Obok drzwi znajduje się system dzwonków połączonymi z każdym pokojem w całym domu. Na półpiętrze schody się rozdzielają na dwie strony, pierwsze piętro nie ma ścian nośnych, a przestrzeń jest całkowicie otwarta, łączy jadalnię, korytarz i różne salony. Przestrzeń jest modyfikowalna w zależności od okoliczności możliwe jest stworzenie oddzielnych przestrzeni zamykając szklane drzwi. Salon główny dla palących otwiera się na balkon.

Kiedy odbywały się przyjęcia, szafki składano w kształt harmonijki, aby stworzyć dużą przestrzeń. Na ścianie można podziwiać zdjęcie państwa Wittamer, którzy kupili dom w 1958 roku. W tym czasie styl art nouveau był już niemodny i rodzina Solvay chciała sprzedać budynek. Wiedząc, że dom jest gotowy do sprzedaży, Loule i Berthe Wittamer-De Campa kupili Hotel Solvay, przywracając mu świetność. Później pracownie zostały przeniesione w inne miejsce a klejnot secesji pozostał w rodzinie Wittamer. Ich syn Michel Wittamer przejął ich obowiązki aż do śmierci w 2018 roku, a obecnie Alexandre Wittamer zajmuje się majątkiem ojca i dziadków. Od ulicy znajdują się w rzędzie trzy pokoje. Po lewej stronie widać salę bilardową, do której Victor Horta zaprojektował wszystkie meble i wyposażenie, od stołu bilardowego, regału po kije, foteliki, stolik, dywany, stolarkę i całe oświetlenie. Po prawej stronie jest trzeci salon używany jako pokój muzyczny. Pod lustrami znajdują się ujścia ciepłego powietrza z grzejników, które wyglądają jak gzymsy. Oczywiście, wszystkie oprawy oświetleniowe też są oryginalne i dopasowane do pomieszczeń. W salonach światła żyrandoli odbijają się błyskiem w lustrach na wszystkich ścianach. Warto dodać, że Hotel Solvay był pierwszym domem w Belgii z oświetleniem elektrycznym. Na początku XX wieku elektryczność była rewolucyjną technologią, która dopiero miała stopniowo zastąpić oświetlenie gazowe. W tamtych czasach pod budynek przychodziły wycieczki, przechodnie zatrzymywali się i oglądali ten nowoczesny dom oświetlony aż 182 żarówkami. Po drugiej stronie schodów jest obszerna jadalnia a trzy podwójne szklane drzwi otwierają się na taras z widokiem na ogród.

Stolarka jest wspaniała, na boazerii dominują kwiatowe motywy a duże okna z tyłu pokoju wpuszczają mnóstwo światła. Ręcznie tkany dywan, mahoniowy duży stół z sześciokątnym blatem ozdobiony jest również pięknym motywem botanicznym. Ściany prowadzące na prywatne piętra pokryte są ręcznie malowanym płótnem powstałym 120 lat temu. Na antresoli, znajduje się toaleta dla gości, dalej jest już tylko przejście do prywatnych apartamentów właścicieli. Na ścianie tego dużego podestu wisi obraz, zamówiony przez rodzinę Solvay w 1913 roku u Theo Van Rysselberghe, przedstawiający ogrody pałacu Generalife w Granadzie. Na tym poziomie od strony ulicy znajduje się gabinet pana domu, na kominku stoi marmurowe popiersie Armanda Solvaya, dominują tu ciężkie, dębowe meble i piękne okno z barwionego szkła. Niestety, sufit jest przed renowacją i nie można go podziwiać. Gabinet pani domu, jest umeblowany w stylu buduaru z kanapą i biurkiem. Każde z tych pomieszczeń połączone jest ze sobą za pomocą przesuwnych drzwi i jest dostępne z półpiętra. Wyżej są już tylko prywatne sypialnie, do których nie mają wstępu zwiedzający. W środku domu zachwyca naturalne światło dzienne wpadające do środka domu przez ogromny szklany dach świetlika.

Półgodzinna wycieczka pozostawia oglądających z poczuciem niedosytu, jest to jeden z najlepiej zachowanych arcydzieł genialnego Victora Horty ale warto zobaczyć też jego własny dom, czy inne: Hôtel Max Hallet, Hôtel van Eetvelde, Malson Autrique, czy Les magasins Wolfers do których organizowane są wejścia co jakiś czas. Ja osobiście żałuję tylko, że nie można oficjalnie robić w środku zdjęć, przez co moja wizyta jest jakby niepełna i połowiczna. Odsyłam do strony Hôtel Solvay, gdzie można zobaczyć zdjęcia z wnętrz nieco lepsze niż moje i zakupić bilety na wycieczkę, by naocznie zobaczyć te cuda… https://hotelsolvay.be/OLD/index-fr.html