Powrót z Budapesztu stał się mocno stresujący. Opóźnienie na lotnisku Ferenca Liszta było na tyle spore, że obawiałam się czy zdążę dolecieć do Brukseli i przesiąść się na poranny lot do Warszawy. Nieco zepsuło mi to humor.
A szkoda, bo cały pobyt był bardzo ciekawy. Caly czas szukałam śladów uchodźcow o których krzyczą wszystkie media podsycając strach w wielu krajach. Otóż to nie do końca prawda. Wydaje się, że Viktor Orban, premier Węgier uwypukla problem na wlasne, polityczne potrzeby. Nagłaśnia inwazję, której nie widać, żeby moc ogłosić: „Jestem świetnym wodzem, poradziłem sobie. Ze mną całe Węgry są bezpieczne”. Niestety lądowanie nie było bezpieczne. Samolot z niebywałą siłą huknął o płytę lotniska, odbił się i dopiero po chwili wylądował drugi raz, ale na samolot do Warszawy zdążyłam 🙂