Ambasada polska przez dwa dni grudniowego weekendu zmieniła się w market z polskim jedzeniem, ziołowymi herbatkami i mocniejszymi napojami. Były kiełbasy i pasztety z Podlasia, miody , miody pitne, wódki, ciasta i dużo, dużo ciekawych smakołyków. Szkoda tylko, że ceny nie były przyjazne, bo 10 euro za niewielką paczkę pierogów ruskich to dość dużo, tym bardziej, że w polskich sklepach kosztują trzy razy mniej. Mimo to, warto zajrzeć, popróbować kraftowego piwa i pasztetów z żurawiną.