W sobotni poranek wybraliśmy się do muzeum w Antwerpii. Jak zwykle pół miasta rozkopane i mnóstwo objazdów jednokierunkowymi uliczkami, ale też wszędzie parkingi o wiele droższe niż ostatnio, ponieważ niemal całe miasto jest w pięknie brzmiącej LOW EMISSION ZONE – strefie niskiej emisji. Motywują to tym, że duża część zanieczyszczenia jest emitowana przez samochody, dlatego miasto Antwerpia (i nie tylko) zdecydowało się wykluczyć z wielu stref najbardziej zanieczyszczające pojazdy i przy okazji znacząco podnieść opłaty za parkowanie. „To droga do zdrowszej i czystszej przyszłości” – czytam w na parkometrze. Oczywiście mam samochód spełniający wszystkie najbardziej drakońskie normy, obsesyjnie segreguję śmieci i przejmuję się czystością naszej planety a co widzę wjeżdżając na taras widokowy na dachu Museum aan de Stroom? Ogromny – drugi co do wielkości port morski w Europie – z milionem przeładowywanych tu kontenerów, tuż za nim las kominów zakładów chemicznych, rafinerie i jak wisienka na tym torcie elektrownia atomowa w Doel. Poszukałam odrobinę informacji na ten temat i cóż… pierwszy z brzegu – The Guardian przytoczył ostatnie badania, z których jasno wynika, że największymi trucicielami na świecie mogą być właśnie kontenerowce. Zdaniem naukowców jeden duży kontenerowiec wytwarza tyle trujących związków w ciągu roku, ile 50 milionów samochodów. Czy ta ekologia to tylko takie hasła dla nas „detalistów”, a „hurtownicy” mogą truć na potęgę? Wydaje się, że tak.
A z samego muzeum najciekawsza jest jego bryła, zaskakuje kształtem, oderwaniem od otaczających go innych budynków i od ogólnie przyjętych reguł architektonicznych.
Na powitanie dostaję kolorowy folder-przewodnik. Na pierwszej stronie zachęta i miłe powitanie: „WITAJ w Museum aan de Stroom. Zachwyć się architekturą. Daj się porwać temu, co widzisz w każdej galerii i historiom, które napływają z całego świata. W przeszłości, dziś i w przyszłości. Codziennie pisze się tu nowe historie. Przecież miasto portowe nigdy nie śpi. MAS to miejsce, w którym patrzysz na świat, na Antwerpię i siebie. Witamy w MAS, rzece opowieści.”
I już wiem, czego się spodziewać… Zaczynamy niestandardowo, niezliczonymi schodami ruchomymi wjeżdżamy na dach 65 metrowego budynku na otwarty taras widokowy. Jest ciepło i przyjemnie, otaczają nas wysokie szyby, które są zmorą fotografów, bo oczywiście światło odbija się podwójnie tworząc dodatkową barierę ujmującą ostrości. Projekt budynku został wybrany spośród 55 propozycji z całego świata i powstał w miejscu dawnego Domu Hanzeatyckiego, który w XVI wieku był magazynem. Z góry widać malownicze położenie dzielnicy Eilandje sąsiadującej bezpośrednio z ogromnym portem morskim, Muzeum wcina się klinem pomiędzy Bonapartedok a pełny jachtów Willemdok, tuż obok za bulwarem płynie Skalda. Ta część Antwerpii jest silnie rewitalizowana, miejsce magazynów zajmują eleganckie apartamentowce za miliony monet dla tych, którym nie przeszkadza widok na kominy atomowej elektrowni, rafinerie i port kontenerowy.
Schodząc, zwiedzamy słynną na całym świecie kolekcję sztuki prekolumbijskiej, gromadzoną przez wiele lat przez Paula i Dorę Janssenów, opowiadającą o niezwykłych relacjach między człowiekiem a światem bogów, przodków i duchów w Ameryce przed jej podbiciem przez Europejczyków.
Piętro niżej zastanawiająca wystawa „ŻYCIE I ŚMIERĆ”. O ludziach i bogach Skąd pochodzimy, gdzie zmierzamy… mity i religie, filozofowie i naukowcy – wszyscy starają się zrozumieć, wyjaśnić i nadać znaczenie najważniejszym zagadnieniom życia. Chrześcijaństwo, Islam i Judaizm są religiami Księgi. W Torze, Biblii i Koranie Bóg objawia się człowiekowi i to Jego wytyczne określają, co jest dobrem, a co złem. Bóg osądza ludzkie czyny i jeśli ten osąd jest pozytywny, na zawsze zostaną wchłonięci w boską harmonię do raju, lub usunięci do piekła. Na drugim biegunie są liberalni humaniści dążący do dobrego życia, gdyż nie ma życia po śmierci. Ich pogląd na życie nie opiera się na boskim autorytecie. Słowa kluczowe w liberalnym humanizmie to: autonomia, ludzki rozum i samorozwój, swoboda badań, sprawiedliwość, godność i odpowiedzialność. Ludzie rządzą własnym życiem i śmiercią. Godna śmierć kończy ambicję godnego życia dla siebie i dla innych. Ten liberalny humanistyczny stosunek do życia wywodzi się z długiej tradycji myślicieli greckich, rzymskich, żydowskich, chrześcijańskich i ateistycznych, w ciągu stuleci człowiek zajął miejsce boga jako centralna i rządząca władza.
Kolejna wystawa to gratka dla miłośników morza i wszystkiego, co się z nim wiąże: „ŚWIATOWY PORT – Handel i żegluga”. Odwieczny przepływ towarów, ewoluacja portów wraz z nieustannie zmieniającymi się tam statkami to koło napędowe nowych pomysłów, rozwiązań i pracy wielu ludzi.
Dalsze wystawy o miastach i żywności, o tradycji i celebracji świętowania i naszej potrzebie kupowania, magazynowania i nadmiernej konsumpcji… dają dużo do myślenia, szczególnie teraz, gdy w czasach pandemii dokonaliśmy niemożliwego – zatrzymaliśmy się w tym nieustannym pędzie a niemożliwe stało się codziennością.
Na koniec wisienka na torcie poznawania dzielnicy portowej – pięć minut jazdy i jest, wyłania się nagle zza budynków. Mam wrażenie, że rozpędzony statek wbił się w jeden z budynków w porcie w Antwerpii i zacumował na jego dachu na zawsze. Niby wiedziałam czego się spodziewać, bo ten projekt i realizację słynnej architektki Zahy Hadid – Diamentowy Port oglądałam na wielu zdjęciach, ale w realu robi o wiele większe wrażenie.
Nad zabytkowy budynek straży pożarnej Zaha Hadid nadbudowała wydłużoną bryłę, pokrytą trójkątnymi szklanymi panelami – z których część jest przezroczysta a część odbija światło, fale i chmury. W efekcie budynek wygląda jak ogromny diament mieniący się w słońcu i zapewne nikt nie ma wątpliwości, że Antwerpia jest centrum handlu tymi kamieniami.
Chociaż niestety Zaha Hadid już nic nie zaprojektuje, to w 44 krajach jest ponad 950 jej zrealizowanych projektów, które niczym klejnoty otoczone są uwielbieniem wielu miłośników jej niezwykłego talentu. Będąc tak blisko, warto dotknąć geniuszu.