Ślub jedynej córki to przeżycie i jednocześnie wyzwanie logistyczne. Trudno uczestniczyć w pełni w przygotowaniach weselnych z odległości 1400 km. Miejsce wesela wybrane zaraz po paryskich zaręczynach dwa lata temu, suknia, welon zamówione niewiele później. Kwiaty, dekoracje, zaproszenia, fryzura, makijaż i milion innych rzeczy odhaczane sukcesywnie. Jak zwykle w ostatniej chwili trzeba gasić różne pożary… ale w końcu nadchodzi TEN DZIEŃ. To niesamowite uczucie widzieć własne dziecko tak piękne i szczęśliwe z ukochanym przy boku, otoczone cudownymi ludźmi w ten ważny dzień.
Oczywiście miało być wszystko z dużo większym rozmachem, niestety ogólnoświatowa pandemia mocno zweryfikowała wszelkie plany. Cieszymy się, że możemy przeżywać ten ślub w zdrowiu i w pełnym składzie.