Torgny, zagubiona w zielonych wzgórzach najbardziej wysunięta na południe wioska w Belgii objawia się nam  skąpana  w świetle południa. Słońce odbija się od typowych dla południa kamiennych elewacji w kolorze ochry, co powoduje, że w otoczeniu młodych listków pnączy i wiosennych kwiatów można się poczuć jak na wakacjach!

Magia tutejszego mikroklimatu jest wyjątkowa w Belgii. Wioska jest chroniona przed północnymi wiatrami przez masyw Ardenów, zbudowana na wapiennej glebie pochłaniającej ciepło, cieszy się słońcem, co wzbudza zazdrość Belgów zwykle skąpanych w szarości deszczowej pogody. Wieczorem zachodzące słońce ślizga się ciepłym blaskiem po „włoskich” czerwonych dachówkach nie pozwalając przypomnieć sobie, że jednak nie przekroczyliśmy granic Belgii.

Przy trójkątnym placyku stoi główny cel mojej wizyty – Ferme Rose, która zachwyciła mnie, gdy przypadkiem zobaczyłam jej zdjęcie w internecie – dokładnie odzwierciedla swoją nazwę kolorem ścian. Od zawsze bielenie pokrywało ściany zewnętrzne, gdyż gwarantowało to zdrowy i wodoodporny dom.  Aby nadać tak charakterystyczny dla tego domu różowy kolor, mieszana była krew wołowa z mlekiem wapiennym. Obecnie do barwienia ścian stosuje się pigment z tlenku żelaza, ale widać, że właściciele bardzo się starają, aby zachować tradycyjny wygląd i upiększać swoją posiadłość.

Jedną z uliczek wspinamy się by zerknąć  na wioskę z góry… i tam jest odkrycie: na całym stoku rozciągają się winnice. Okazuje się, że tradycja winiarska narodziła się tu w 1954 roku, gdy pewien zakochany mężczyzna zdecydował się przesadzić winorośl na ziemi należącej do pani nazywanej „La Zolette”, taką też nazwę miało pierwsze wino wyprodukowane we wsi. Niestety, tamta winnica zniknęła, ale grupa wolontariuszy podjęła wyzwanie posadzenia nowych winorośli, aby wyprodukować 5 różnych odmian w ekologicznej uprawie na 90 arach ziemi. Winnica produkuje wina z odmian Auxerrois, Pinot Blanc i Pinot Noir oraz doskonałe białe i różowe wina musujące. Winnicę „Poirier du Loup” i winiarnię można zwiedzać przez cały rok, rezerwując wejście indywidualne lub grupowe. Jeśli chcemy i zapłacimy, wizyta zakończy się degustacją.

Górna część wioski skrywa jeszcze inne ciekawostki: kaplicę – La chapelle de l’Ermitage zbudowaną po epidemii w 1636 roku, w czasie której zginęło dwie trzecie mieszkańców. Poświęcona jest Matce Bożej Luksemburskiej Pocieszycielce Uciśnionych. Kaplica miała w przyszłości chronić mieszkańców przed nowymi epidemiami, obecnie jest unikatową w pustelnią, zamieszkaną przez siostrę dominikankę. Każdy, kto oglądał program telewizyjny Dwars door België lub czytał książkę o tym samym tytule, prawdopodobnie pamięta tę kaplicę.

Drugim, wartym odwiedzenia miejscem jest „Raymond Mayné” rezerwat utworzony w 1952 roku z inicjatywy stowarzyszenia „Ardenne et Gaume” na 5 hektarach dawnych kamieniołomów, wapiennych skałek, łąk i lasów. Gleba wapienna, przepuszczalna, sucha i ciepła pozwala na zachowanie szczególnej roślinności i fauny, dlatego w gorące dni bardzo dobrze słychać cykady górskie, wśród roślinności można znaleźć modliszki czy motyle przyzwyczajone do bardziej południowych szerokości geograficznych, ale też koniki polne z niebieskimi skrzydłami a przede wszystkim pozachwycać się rosnącymi tam swobodnie storczykami.

 

 

Po całym dniu spędzonym w tej niewielkiej wiosce, gdzie żyje na codzień tylko dwustu mieszkańców jestem zadziwiona, że nie jest to tylko senne, położone na uboczu miejsce. Dookoła są bardzo popularne trasy rowerowe i piesze, a oprócz lokalnych festynów, w trzecią niedzielę lipca organizowany jest co roku „Festiwal artystów i rzemieślników”, który  gromadzi ponad setkę uczestników z całego kraju i terenów pobliskiej Francji. Na ulicach wioski stają wtedy stragany rzeźbiarzy, kowali, garncarzy, koronczarek i innych rzemieślników prezentujących owoce swojej pracy i pasji. Przy tej okazji występują zespoły muzyczne i folklorystyczne, budowana jest też „dzielnica smaków”, aby wszyscy mogli spróbować lokalnych potraw, a także wyjątkowa wystawa starych traktorów, tak odmiennych od współczesnych, potężnych maszyn wyposażonych we wszystkie udogodnienia niczym najnowsze limuzyny.

Torgny, to miejsce z duszą do którego się wraca, żeby popatrzeć i posmakować coraz to innych smakołyków.