Pierwszy raz byłam w zamku w Vianden prawie trzydzieści lat temu i niestety upływ czasu poczułam w każdym mięśniu i w płucach. W tamtych czasach wręcz wbiegłam na mury obronne od samej rzeki Our, nie zatrzymując się na rozpaczliwe łapanie oddechu – cóż, prawo młodości. Dzisiaj zaparkowaliśmy kilkadziesiąt metrów od bramy wejściowej i żałowałam, że nie ma ruchomego chodnika, po chwili, już w  środku zamku żałowałam, że nie ma ruchomych schodów…

Widoki nie zmieniły się przez trzydzieści lat, zapewne niewiele się zmieniły przez kilkaset lat. Przybyło tylko trochę domów u podnóża góry zamkowej i konie mechaniczne stały się wszechobecne. Zamek Vianden od zawsze był prawdziwym magnesem dla odwiedzających, jako jedna z największych i najpiękniejszych rezydencji feudalnych z okresu romańskiego i gotyku. Początkowo istniała tu, wzniesiona w V w. n.e. rzymska wieża obserwacyjna, a sam zamek został zbudowany między XI a XIV wiekiem na jej fundamentach. Czytając o historii właścicieli, można dostać zawrotu głowy od znamienitych nazwisk i rodów przewijających się przez to miejsce.

Do początku XV wieku był siedzibą wpływowych hrabiów Vianden, którzy mogli pochwalić się bliskimi związkami z rodziną królewską Francji i niemieckim dworem cesarskim. Henryk I z Vianden (1220-1250) znany był jako „Hrabia Słońce”, ponieważ za jego kadencji w posiadłości, styl życia i wpływy Domu Vianden osiągnęły zenit. Jego przodkowie przez setki lat mieli potężny wpływ na region Ardenów, Eifel i Luksemburga. Jego żona, Margarete z Courtenay, pochodziła z francuskiej rodziny królewskiej, była córką łacińskiego cesarza Konstantynopola, szwagierką króla Węgier i kuzynką króla Filipa Augusta. Przodkowie Margarete, to znani krzyżowcy z Flandrii i Hainaut, syn Henry’ego i Margarete, Frederic służył w Piątej Krucjacie. W 1417 r. panowanie nad zamkiem przeszło w dziedzictwie na ród Nassau, który w 1530 r. przejął również księstwo Orange. W 1820 roku, za panowania króla Holandii Wilhelma I, zamek był sprzedawany kawałek po kawałku, w wyniku czego popadł w ruinę. Był stertą gruzów, dopóki rodzina Wielkiego Księcia Luksemburga nie przekazała go państwu w 1977 roku. Powoli przywrócono go do dawnej świetności i obecnie zamek jest  zabytkiem o znaczeniu nie tylko regionalnym, ale europejskim.

Renowację przeprowadzono dość skutecznie, bo w 2019 roku zamek Vianden został wymieniony przez CNN w zestawieniu 21 najpiękniejszych zamków na świecie, co ugruntowało mu pozycję wsród odwiedzających.

Schodząc w dół po brukowanej ulicy, można wstąpić do którejś z licznych restauracji, by zjeść specjały kuchni luksemburskiej. Po wiekach dominacji sąsiednich mocarstw, regionalna kuchnia pozostała międzynarodowa i raczej wiejska niż wykwintna. Można spróbować baleronu w towarzystwie bobu, kaszanki z musem jabłkowym czy niezwykle popularnych placków ziemniaczanych z lokalnym winem znad Mozeli, podnoszącym smak potraw. Najbardziej znaną i lubianą przekąską jest Hameschmier, czyli po prostu kanapka z długo dojrzewającą szynką ardeńską, którą można zjeść niemal w każdym miejscu na północy Luksemburga. Inne specjały warte spróbowania są w niemal każdej restauracyjnej karcie dań: Bouneschlupp – zupa z zielonej fasolki na bulionie z ziemniakami, Judd mat Gaardebounen, wspomniany wczesniej baleron z bobem, Stäerzelen – kluseczki z mąki gryczanej ze skwarkami i kwaśną śmietaną, Fritür – smażone małe rybki z Mozeli, jadane w całości, Fierkelsjelli – znana nam Polakom galaretka z nóżek, Bouchée à la Reine – smakowity kurczak z pieczarkami zapiekany pod sosem beszamelowym. Na deser –  tarta ze śliwkami, jabłkami czy sernik.

Gdy najedzeni spacerujemy dalej w dół do rzeki Our, tuż za mostem, naprzeciwko widocznego już z daleka Hotelu Victor Hugo po prawej stronie jest Muzeum Literatury tego pisarza. Już na balustradzie mostu można podziwiać jego popiersie wykonane z brązu przez słynnego Auguste’a Rodina z 1877r. Jak twierdzą badacze twórczości pisarza, autor „Dzwonnika z Notre Dame” i „Nędzników” w czasie wielokrotnych pobytów w  Vianden w latach 1862–1871, napisał około pięćdziesięciu wierszy które następnie opublikował w tomie “Straszliwy rok”, oraz wykonał około sześćdziesięciu rysunków. Muzeum zapoznaje nas z jego życiem i twórczością, ale także przez wykorzystanie nowoczesnych technologii do projekcji hologramowych postaci, widzimy pisarza w jego pokoju, wśród oryginalnych mebli z tamtej epoki. 

„Wszystko, co widzimy, jest wspaniałe, Ardeny są czarujące.” – ten cytat z listu Victora Hugo z Vianden do żony Adèle in Guernsey z 7 sierpnia 1862 roku oddaje w bardzo prosty sposób emocje jakich doznajemy w czasie pobytu w tym miejscu…