Uszka z fantastycznym barszczem wg przepisu Magdy Gessler, śledź, sałatka, pieczone mięso i kompot z suszu to atrybuty Bożego Narodzenia. Te Święta były zdrowe, spokojne i pełne miłości… Były takie, jakich się życzy wysyłając pocztówki. Za oknem cisza absolutna, jakbyśmy mieszkali na głębokiej wsi a nie w centrum dużego, europejskiego miasta.

W ogromnych oknach sąsiednich kamienic widać połyskujące choinki. Goście schodzą się o różnych porach. Długo czekają na dole, aż gospodyni zejdzie otworzyć ciężkie drzwi. Niosą francuskie bagietki i swoje potrawy zapakowane w pojemniczki. Ogromny stół w wysokim na ponad cztery metry salonie z XIX-wieczną zastawą ożywa przy nakładaniu potraw. Króluje indyk z puree z kasztanów i borówkami, dziczyzna, bożonarodzeniowa kaszanka z rodzynkami, pasztet, koktajlowe krewetki o różnych smakach no i oczywiście ostrygi i szampan. Obowiązkowe jest również ciasto z kremem zwane polanem. Spotkania są zwykle typowo rodzinne, spokojne, bez polskiego biesiadowania. Stoły nie uginają się od nadmiaru jedzenia, część dań przynoszą goście, część zamawia się w restauracjach, ale za to gospodyni jest zadowolona i zrelaksowana, tak daleka od wizerunku umęczonej przedświątecznie Matki Polki. Belgowie są specyficzni, szanują odrębność innych, ale też niezmiernie szanują siebie i swoją pracę. W ich mentalności jest zakodowane hasło: „ja się nie wtrącam do twojego życia i ty nie wtrącaj się do mojego”. Żeby zostać dobrym przyjacielem Belga, musisz go znać tak ze 300 lat, a wasze rodziny jeszcze dłużej. W każdym innym przypadku będziesz tylko dalekim znajomym. Trudno się zaprzyjaźnić z hermetycznie zamkniętymi rodzinami, ale jeśli się to uda, zostaniesz w tej rodzinie na wieki.